O tym jak znaleźć przestrzeń na wolontariat w czasach, w których wszyscy jesteśmy zabiegani i skupieni na pracy zawodowej oraz życiu prywatnym - rozmawiamy z Angeliką Malik, wolontariuszką w warszawskim schronisku dla zwierząt „Na Paluchu”.
Dlaczego wybrałaś wolontariat na rzecz zwierząt? Skąd pomysł na takie zajęcie po pracy?
Angelika Malik: Szczerze mówiąc, zostałam wolontariuszką w Schronisku na Paluchu, bo bardzo kocham psy, szukałam odskoczni od codziennych obowiązków i fajnego zajęcia na weekendy. Na początku myślałam, że nie dam rady tam przychodzić, że będę płakać, albo zaraz zaadoptuję cztery, albo pięć psów. A później uświadomiłam sobie, że użalanie się nad ich losem nie przynosi żadnego pozytywnego skutku. Gdy wracam ze Schroniska nie płaczę. Wręcz przeciwnie – za każdym razem czuje się lepiej.
W weekendy można robić wiele innych rzeczy. Czemu nie fitness, czemu nie nowy sezon serialu, tylko akurat wolontariat?
A.M.: Wolontariat, bo daję coś od siebie i otrzymuję jeszcze więcej! Nie można powiedzieć, że jest to lekkie zajęcie, że się tam idzie, bierze się smycz, wyprowadza się pieska i zawsze jest miło. Prawda jest taka, że niektóre psy się gryzą, czasem pada, czasem jest tak zimno, że zamarzają kości w dłoniach od trzymania tej smyczy, jednak radość psów i wpływ na znalezienie im kochających domów – rekompensuje wszystko! Tego nie da się zamienić na fitness, ani na najlepszy serial!
Jak znaleźć czas na wolontariat w czasach, w których wszyscy są tak bardzo zabiegani?
A.M.: Wolontariat świadczy o dobrej organizacji czasu, to praca zadaniowa! Ja sobie to tak fajnie poukładałam, że udaje mi się połączyć wolontariat z pracą i rozwijaniem zainteresowań. Jestem w Schronisku w weekendy, mam czas na sport, dalej biegam, jeżdżę na rowerze i rolkach.
Czy nie jest to zbyt obciążające?
A.M.: Jak człowiek wpadnie w rytm, to dodatkowa aktywność przestaje być obciążeniem. Gdy rozpoczęłam swoją przygodę z wolontariatem, była zimna i było mi ciężko. Wracałam do domu zmarznięta na kość, a jeszcze trzeba było wyprowadzić własnego psa. Jednak jak miałam jeden wolny weekend, taki specjalny tylko dla siebie i nie pojechałam do Schroniska, to nie wiedziałam co mam zrobić ze swoim czasem. Wtedy bardzo żałowałam, że zostałam w domu. To ewidentnie był objaw pozytywnego uzależnienia!
Co w wolontariacie daje Ci satysfakcję?
A.M.: Zmęczenie fizyczne, miłość i radość piesków, wiedza, którą się zdobywa, wszystko! Nasza satysfakcja, że pies się cieszy na nasz widok, to też jest super! Mi to dawało najwięcej radości na samym początku i to mnie tam zatrzymało, jak widziałam, jak jeden z piesków cieszy się na mój widok. Dlatego przyszłam kolejny raz. Przypuszczam, że on cieszył się na widok każdego człowieka, który podchodził do boksu, ale na mój widok też się cieszył i ja to sobie zapamiętałam. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że przecież muszę przychodzić, bo Nugat będzie się cieszył!
Jaki wolontariat poleciłabyś innym osobom, poza tym w schronisku?
A.M.: Jakiś czas temu szukałam też wolontariatu dla siebie, z pomocą dla starszych osób. Dlatego, że wpadłam w depresję, że kiedyś będę stara i że na pewno będę niedołężna i nikt mi nie będzie pomagał. Więc teraz ja muszę to robić, żeby karma do mnie wróciła. Większość ludzi jest przekonanych, że to dobro wraca, poza tym ludzie w ogóle lubią robić dobre rzeczy. Lubią, bo to im sprawia satysfakcję, więc jak nie pieski, nie kotki, to każdy może znaleźć coś dla siebie.
Jak myślisz, czy początek kariery zawodowej to dobry moment na wolontariat?
A.M.: Myślę, że wiele osób po prostu nie wie o tym, że wolontariuszem można zostać bez względu na wiek. Każdy ma jakieś zdolności, zainteresowania i doświadczenia, więc może je wykorzystać w wolontariacie. Jak się komuś coś daje, tak zupełnie bezinteresownie, to nasze działanie szybko wraca w postaci dobrego samopoczucia i satysfakcji. Wolontariat to odskocznia od pracy i sposób na poznanie nowych osób.
Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Rozmawiali: Dorota Kaczmarek, Antoni Morawski, portal www.ochotnicy.waw.pl, Urząd m.st. Warszawy.
Fot.: Aleksandra Boczkowska i Dorota Kaczmarek