Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie trzeba nikomu przedstawiać. Natomiast obowiązkowo należy przedstawić osoby, dzięki którym to wydarzenie może się odbyć. Wolontariuszki i wolontariusze to rdzeń działań wielu organizacji, instytucji czy inicjatyw, a w tym przypadku widać to szczególnie. Dane nam było obserwować, jak wyglądają działania wolontariuszy w Domu Kultury ŚWIT, ale także przez moment z nimi porozmawiać.
Tekst mówi o wszystkich osobach, które działają wolontariacko. W tekście użyto uniwersalnych, gramatycznie męskich form (np. wolontariusz).
W tym roku mieliśmy okazję zobaczyć jak finałowe granie wygląda w Dom Kultury ŚWIT w Dzielnicy Targówek m.st. Warszawy.
Mimo tego, że działo się naprawdę wiele, naszym celem było odbycie krótkich rozmów z działającymi wolontariuszami. Chcieliśmy zapytać o to dlaczego działają, co im daje wspólne granie w styczniu oraz czy mają zamiar działać w kolejnych latach (spoiler, odpowiedź brzmi: tak!).
Już z daleka było słychać, że w Domu Kultury zgromadziły się tłumy. Wolontariusze byli widoczni i na pobliskim przystanku tramwajowym, i na ulicy Wysockiego, przy której umiejscowiona jest instytucja. Nie mówiąc już o placu przed wejściem do budynku! Między specjalną sceną a poszczególnymi stanowiskami, wszędzie obecni byli wolontariusze! Nie zdziwił więc nas fakt, że w środku sytuacja rysowała się podobnie.
Jedną z osób, którą można było spotkać po wejściu w holu była Kaśka - wolontariuszka, która z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy jest związana praktycznie od zawsze.
Zdradź nam, który to już WOŚP?
Kaśka: Trzydziesty trzeci. Zaczynałam w liceum. Potem miałam co prawda chwilę przerwy, ale odkąd pracuję z dzieciakami ze szkoły, to działamy.
Jaki jest sekret Twojej chęci do działania?
Kaśka: Sentyment...chyba sentyment. Bo zaczęliśmy działać właśnie w liceum. Najlepszy okres w życiu, z najwspanialszymi ludźmi. A potem po latach to właśnie z sentymentu. Mam dzieci i serduszko było na przykład w książeczce zdrowia. Było na wszystkich sprzętach w szpitalu, więc wiem, że to nie jest ściema. A poza tym to jest taka energia i tacy fantastyczni ludzie, że po prostu to się nie da nie przyjść.
Uznajmy, że musisz określić tylko jednym słowem całe doświadczenie wolontariackie. Jakie to by było słowo?
Kaśka: Szaleństwo. W najlepszym wydaniu. To adrenalina ogromna, która daje kopa. Jak się wstaje następnego dnia do pracy, to energia jeszcze trzyma.
Całe drugie piętro pękało w szwach od wolontariuszy. W większości byli oni zgromadzeni w dwóch salach z ustawionymi stołami.
Za jednym z nich siedziały dwie wolontariuszki: Maja i Nikola, które opowiedziały nam na czym polegają ich zadania - osób ze sztabu.
Czy to Wasze pierwsze działanie wolontariackie?
Maja: Nie. To moje czwarte w ramach WOŚP-u w sztabie. A piąte z puszeczką.
Nikola: A ja byłam jeden raz w sztabie, to jest właśnie mój pierwszy raz. Wcześniej dwa lata chodziłam w puszką.
Działając w sztabie, co należy do Waszych obowiązków?
Maja: Liczymy pieniądze z puszek. Robimy to ręcznie. Bardzo dużo osób nie wie, że pieniądze właśnie liczy się ręcznie. Po prostu jak przechodzą do nas wolontariusze, to naszym zadaniem jest rozliczenie pieniędzy, które zebrali.
I od której godziny tu jesteście?
Maja: Ja jestem od 13:00. Ale najlepsi ochotnicy są od 7:00.
Co czujecie podczas działania? Co Was zachęca?
Maja: Mi to daje satysfakcję bardzo dużą. To jest bardzo intensywna praca, no jest dużo adrenaliny. A przy tym jest bardzo dobra atmosfera.
Nikola: W moim przypadku po pierwsze pomoc, bo zbieramy na szczytny cel. Jest tutaj naprawdę świetna atmosfera i można poznać fajnych, nowych ludzi.
Tak jak wspomniała Maja - niektórzy wolontariusze byli już w gotowości od godziny 7:00. Jedną z takich osób był Kajetan, któremu działanie od godzin porannych nie jest obce.
Czy to Twój pierwszy WOŚP?
Kajetan: Nie pierwszy. W sztabie drugi, a wcześniej się trochę zbierało jeszcze na mieście.
Podobno ludzie ze sztabu przychodzą bardzo wcześnie. Jesteś tu dzisiaj od siódmej rano?
Kajetan: Niestety tak (śmiech).
W takim razie jak ma się Twoja energia?
Kajetan: Jeszcze jest dobrze. Jeszcze działamy.
To powiedz, jakie są Twoje zadania będąc w sztabie?
Kajetan: Wszystko. Działamy, ogarniamy sale i działamy w banku, żeby przynoszone kwoty się zgadzały.
A co się motywuje, żeby działać?
Kajetan: To, że wszystkie dzieciaki, które się w Polsce rodzą mają przebadany między innymi słuch z WOŚP-u. To jest taka kluczowa sprawa.
Udało Ci się podczas wolontariatu nawiązać znajomości?
Kajetan: Tak. Między innymi z Kubą. Działamy sobie już drugi rok razem.
Planujecie to powtórzyć w następnych latach?
Kajetan: Tak. Jak mogę, to jestem tutaj.
Podczas przyglądania się WOŚP-owym działaniom natknęliśmy się na Asię Piotrowską - koordynatorkę wolontariatu w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym w towarzystwie, jak sama to ujęła: najaktywniejszych wolontariuszek!
To pierwszy WOŚP ZOO. Tak?
Asia: Pierwszy raz na taką skalę. Bo wcześniej były licytacje.
Co się zmieniło?
Asia: Teraz kwestowaliśmy w Ogrodzie dwa dni – w sobotę i w niedzielę. Ilość wolontariuszy była, myślę, że zadowalająca na pierwszy raz, czyli ze mną cztery osoby. Dzisiaj była nas trójka także bardzo, bardzo fajnie zdobyliśmy we trzy ponad 3000 złotych, więc jesteśmy zadowolone!
Co jeszcze się działo?
Asia: Oczywiście były puszki stacjonarne w Ogrodzie rozstawione. Mieliśmy sporo pomysłów. Na pewno Miś się był dobrym rozwiązaniem, dosłownie strzałem w dziesiątkę. Bo nie dość, że był magnesem dla zwiedzających, to jeszcze dodatkowo mogę powiedzieć, że dzieci były tak szczęśliwe, że aż nikt się nie spodziewał. Rzucały się na niego, ściskały go - naprawdę wiele takich wręcz wzruszających momentów. Wolontariusz, który był miśkiem potem powiedział, że to było niesamowite uczucie, że tyle radości można sprawić przy okazji grając i zbierając.
A kto w takim razie jest z Tobą dzisiaj?
Asia: A więc oto moi wolontariusze. Mamy dzisiaj przekrój, bo jest Kasia, nasza wieloletnia wolontariuszka, najstarsza stażem, która na co dzień najwięcej czasu spędza w pawilonie małp człekokształtnych. Kasia jest też moją prawą ręką. W zespole jest z nami Ania, wolontariuszka, która pomaga Ogrodowi od dwóch lat. I Olga - całkiem nowy wolontariusz od grudnia. Ale powiem tak: wszystkie najbardziej aktywne na maksa.
Więc kwestowałyście i wczoraj, i dziś?
Asia: Tak. Ale w innych zespołach, bo każdy ma swoje obowiązki.
Co Was zainspirowało do tego?
Asia: No powiem szczerze, że to było zawsze moim marzeniem. Raz uczestniczyłam na zaproszenie koordynatora tego wydarzenia - Mariusza. Uczestniczyłam w pracach sztabu praskiego i byłam zachwycona. Wiedziałam, że chcę to powtórzyć. Nie wiedziałam tylko, czy znajdę czas. Ale impuls przyszedł właśnie od szefa sztabu, więc mówię, “no nie, no, takiej okazji nie można odrzucić!”. Tym bardziej, że mamy potencjał w naszym zespole i zresztą Kasia tak bardzo kiedyś chciała też, żebyśmy to zorganizowali WOŚP u nas w Ogrodzie, więc idealnie się złożyło i nie będzie lepszej okazji. Z jednej strony, mamy zaproszenie od największego sztabu w Warszawie i w ogóle jednego z największych w Polsce. Z drugiej strony wielka chęć uczestniczenia w takim wydarzeniu, bo bardzo szanujemy i cenimy to, co robi WOŚP i Pan Jurek Owsiak. No a tutaj jeszcze wyszli z inicjatywą wolontariusze, konkretnie Kasia. To mamy wszystko, co potrzebujemy, więc robimy. Gramy.
Osoby, z którymi rozmawialiśmy mają różną historię z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Niektórzy działają od lat, a niektórzy niedawno zaczęli swoją przygodę. Niezależnie od doświadczenia nie sposób było nie czuć, że wszyscy spotykają się w jednym punkcie - w wierze, że robią coś ważnego. Coś, w co warto zainwestować siebie w całości.
Bardzo dziękujemy za możliwość odbycia rozmów i obserwowanie działań w Domu Kultury Świt. To był wspaniały dzień, który będziemy mile wspominać. Czekamy na kolejny Finał z niecierpliwością. I zakładamy, że wolontariusze także nie mogą się już doczekać.
Zdjęcia wykonane za zgodą rozmówców.